Gdy rodzi Ci się mała córeczka, zaczynasz postępować pod każdym względem inaczej niż dotychczas. Sądzisz, że nic innego oprócz niej nie zauważasz. Pękasz z pychy, gdy zawistne matki wsadzają nos do kołyski, powiadając jakie kochane dzieciątko prowadzisz szosą. Nic w tym podejrzanego, albowiem każdy świeżo upieczony rodzic postępuje identycznie. Do tego dochodzą jeszcze profesjonalne fotografie i cały ten ambaras związany z Chrztem.
Temat zaczyna się natomiast poniekąd gmatwać, kiedy nasza córa dorasta i osiąga wiek kilkunastu lat, o którym już od dawna pisano w psychologicznej literaturze. Dziewczynkom w takim wieku nie wystarczą w większości wypadków kolczyki. Pragnęłyby, by piercing przeprowadzić w też innych okolic ich cielska, nakładają wąskie kiecki i przechodzą młodzieńczy protest przeciw autorytetom. Jego przejawem są też kolczyki w miejscach takich, jak brwi. Nic nie daje tłumaczenie córce, jak niezmiernie boli, gdy kolczyki są wkłuwane w ciało i że o wiele lepszym impulsem będzie kupno bransoletki lub zainwestowanie w sesję zdjęciową, która dowartościuje dorastającą córę. Nastolatce wydaje się, że wszystko wie najlepiej, a przekłuwając własne cielsko pragnie przedstawić swoją autonomię i to, jak bardzo może czuć się nieograniczona. To zwykły przejaw tego, że formuje się jej sposób postępowania, jaźń i temperament. Sprzeciw wobec świata, jaki zaczyna rozumieć takiego, jakim praktycznie jest, czyli pełnego niegodziwości, najprościej okazać przez swój wygląd, w związku z tym nastolatki robią to. Na szczęście młodzieńczy pucz nie zawsze manifestuje się analogicznie i jeżeli tylko masz właściwy kontakt ze swoją córą, zdołasz pomóc jej przejść przez ten przykry czas dojrzewania. Dziewczyny zdołają wtedy normalnie się stroić w sukienki, odsłaniać piersi oraz nie zaprzeczać autorytetom, których zakłamanie już niestety odkrywają. Pojawienie się krytycznego myślenia to jak mówią najgorszy czas egzystowania dziecka w percypowaniu rodzica.